Praca domowa – pomagać czy nie?

Praca domowa – pomagać czy nie?

Można podpowiedzieć dziecku jak ma się uczyć, ale bez wyręczania. Stopniowo też nasza pomoc musi być rzadsza, a  dziecko – coraz samodzielniejsze. Przecież o to chodzi w procesie edukacji i wychowania.

Gdy kilkulatek rozpoczyna przygodę ze szkołą, szybko w jego życie i układ dnia wkracza bardzo poważny obowiązek: praca domowa.

Poprzez zadania do samodzielności

Prawda jest taka, że w wielu polskich rodzinach zadania domowe odrabia cały dom, a szczególnie zaangażowane są w tę operację mamy. Przyznaję, że na pewnym etapie edukacji moich dzieci sama uważałam to za niezbędne, bo przecież tak robiły wszystkie inne mamy, spotykane w szkole.

Ciekawy przykład podejścia do odrabiania pracy domowej zaobserwowałam też w bliskim otoczeniu, gdy synek znajomych rozpoczął karierę w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Początkowo młody człowiek po powrocie ze szkoły rzucał plecak i czuł się zwolniony z pamiętania o odrobieniu lekcji, bo przecież mama w odpowiednim czasie go zawoła i powie co i jak ma zrobić, a  nawet pomoże uporać się z zadaniami. Świeżo upieczony uczeń myślał tylko o zabawie.

Minął miesiąc, potem drugi. Sytuację obserwował tata chłopca. I pewnym momencie wkroczył zdecydowanie. Jego zdaniem zadania były dostosowane do możliwości i kompetencji dziecka. „ A gdy dostanie dwójkę, to też świat się nie skończy” – oznajmił ojciec.

W domu zaczął obowiązywać zakaz pilnowania przez rodziców kwestii zadań domowych dziecka i tata stanowczo go egzekwował. Prawdę mówiąc mamie chłopca nie było łatwo się z tym pogodzić.

A jaki był skutek nie ingerowania w zadania, które chłopiec przynosił ze szkoły? Dziecko nauczyło się pamiętać o pracy domowej, stało się samodzielniejsze, bez problemu radziło sobie z wszelkimi poleceniami i tak już mu zostało na kolejnych etapach edukacji. Złych ocen nie było, wręcz przeciwnie. Z czasem pojawiły się nagrody i wzorowe świadectwa.

Pomóż wyrobić nawyki

Czy zatem pomagać dziecku w odrabianiu lekcji i wspólnie z nim pochylać się nad domowymi zadaniami? Niekoniecznie.

Dziecko, idące do szkoły, jest już w dużej mierze samodzielne w różnych obszarach i nie warto go z tej samodzielności zwalniać, tylko pomóc mu ją rozwijać. Praca domowa to tez doskonała nauka odpowiedzialności.

Owszem, rodzic może i powinien wesprzeć dziecko w wyrobieniu prawidłowych nawyków, dotyczących odrabiania prac domowych.

1. Warto spróbować przyzwyczaić dziecko do mniej więcej stałej pory odrabiania pracy domowej. Dziecko powinno wypracować sobie pewien rytuał i kolejność zdarzeń, np. po powrocie do domu wszyscy jemy obiad, potem jest czas na trochę zabawy. Gdy już dziecko jest wypoczęte i nieco zregenerowane po pobycie w szkole, czas wykonać zadania domowe i przygotować się do następnego dnia w szkole.

Ważne: dziecko nie powinno odkładać pracy na późny wieczór lub po treningu czy intensywnych zajęciach fizycznych – będzie wtedy zbyt zmęczone, by efektywnie pracować umysłowo.

2. Najlepiej ustalić stałe miejsce do odrabiania lekcji – biurko w pokoju dziecka, stół w osobnym, spokojnym pomieszczeniu. Blat roboczy musi być uporządkowany, nie powinny na nim stać zabawki i przedmioty, które mogą rozpraszać. Schludny wygląd miejsca powinien zachęcać do pracy. Pamiętajmy o odpowiednim oświetleniu – lampka na biurku ze światłem skierowanym na obszar roboczy, pomoże dziecku skoncentrować uwagę.

3. W czasie, gdy dziecko odrabia lekcje, zadbajmy o to, by nie było hałasu, głośnej muzyki, by przy biurku ucznia nie kręciło się młodsze rodzeństwo. Niektórym dzieciom jednak łagodna, cicha muzyka w tle pomaga w pracy.

4. Po zakończeniu pracy dziecko powinno uprzątnąć biurko, uporządkować rzeczy, spakować plecak i materiały, potrzebne następnego dnia w szkole.

5. Jeśli dziecko jest wzrokowcem, można przygotować mu i powiesić na ścianie rozkład tygodnia z wypisanymi zajęciami o określonych porach w poszczególne dni. To pomoże wyrobić mu systematyczność i pewne nawyki.

Wesprzyj, gdy trzeba

Oczywiście nie można być ortodoksyjnym w tym zakazie pomagania w pracy domowej. Jest kilka sytuacji, gdy można wesprzeć dziecko w działaniu:

1. Zdarza się, że dziecko po prostu nie rozumie polecenia czy zadania – wtedy można wytłumaczyć mu zasadę czy sposób rozwiązania, ale oczywiście bez wykonywania za niego zadania.

To jednak raczej powinna być sytuacja wyjątkowa, a nie zwyczaj. Z dwóch powodów. Po pierwsze: jeśli stanie się to zasadą, dziecko zacznie wykorzystywać rodzica do ułatwienia sobie pracy. I po drugie (znacie to na pewno), gdy rodzic zaingeruje, może usłyszeć: Ale pani kazała inaczej! No i po co sobie i malcowi sprawiać kłopoty?

2. Gdy dziecko opuściło sporo lekcji wskutek choroby i musi nadrobić jakąś partię materiału – a przecież na lekcjach nie było. Uważam, że wtedy rodzice powinni pomóc mu opanować wymagany w szkole wycinek wiedzy, pokazać co jest najważniejsze w omawianej partii materiału.

3. Gdy widzimy, że dziecko stara się i nie z własnej winy ma kłopoty, bo np. klej nie trzyma mu elementów pracy plastycznej. Można wtedy podpowiedzieć, ze warto sięgnąć po mocniejszy materiał i pokazać, gdzie w domu jest mocniejszy klej lub w której szufladzie mama trzyma resztki materiałów czy guziki.

Rzecz jasna, poza wdrażaniem dziecka w szkolne obowiązki i pomaganiem w wyrabianiu prawidłowych nawyków, sumienności, odpowiedzialności warto interesować się sprawami szkolnymi dziecka. Od czasu do czasu zajrzyjmy do zeszytów, porozmawiajmy jak sobie nasz uczeń radzi.

Pomóżmy dziecku nauczyć się, jak ma się uczyć, ale bez wyręczania. Stopniowo też nasze podpowiedzi muszą stawać się rzadsze, a  dziecko – coraz samodzielniejsze. Przecież o to chodzi w procesie edukacji i wychowania.